O mnie

Nazywam się Ewa Graniak-Wosinek.

Gry planszowe towarzyszą mi odkąd pamiętam. Gdy byłam młodym pacholęciem, to chyba, jak każdy, którego dzieciństwo przypadło na  lata 80-te, grałam w “chińczyka”, “węże i drabiny”, czy “grzybobranie”. Najbardziej lubiłam jednak gry w klimacie fantasy, jak np. “Monstrum”. Ale nic nie przebije wspomnień z rozgrywek w Magię i Miecz, którą dostaliśmy z młodszym bratem od mamy na Gwiazdkę. Miałam wtedy chyba 9-10 lat....
Te godziny, a nawet całe dni rozgrywek, na zawsze zostaną mi w pamięci. Jestem pewna, że to, że  w ogóle zostałam wychowana w klimacie fantasy (dzięki mojemu starszemu bratu, Andrzejowi) ma wpływ na to, kim jestem teraz, jak postrzegam świat i jakich wyborów dokonuję.

“Magia i Miecz” towarzyszyła mi wiele, wiele lat... Była to pierwsza nowoczesna gra w PRL-owskim świecie - a przynajmniej ja to tak pamiętam. Spotykaliśmy się z przyjaciółmi i graliśmy wiele, wiele godzin.... Rozłożona gra, która wraz z dodatkami zajmowała całą podłogę w moim sporym pokoju, zostawała w takim stanie na noc, a na drugi dzień spotykaliśmy się znowu, by grać dalej. Najlepsze w tej historii jest to, że ważne było samo granie, a nie wygrywanie!

Potem był Wampir... Kultowa gra... Ach.... No do tej pory pamiętam ten strach i ból brzucha, gdy akcja się zagęszczała! Te emocje towarzyszące Wampirowi były niesamowite! Mieliśmy już wtedy po 20 lat, byliśmy młodymi fantastami, którzy spotykali się w lesie, by jako wtedy nieliczni w Polsce trenować strzelanie z łuków, walki na miecze (ach, pamiętam do tej pory te siniaki!!!), graliśmy w RPGi i w LARPy.... Chodziliśmy na piechotę z Ustki na Wolin w całym średniowiecznym anturażu, by pokazywać, jak wyglądało życie kiedyś, jaka była nasza słowiańska historia. A przy okazji świetnie się bawić - nie przeczę :D

Minęły kolejne lata. Zostałam mamą. I życie wywaliło się do góry nogami. Na szczęście planszówki są dla każdego, nawet dla bobasów :D Zmieliły się potrzeby, wartości i zaczęłam zauważać i sięgać po inne rzeczy.  Stałam się wielką fanką gier dziecięcych i rodzinnych. Pięknych, kolorowych, dzięki którym każdego można wciągnąć do świata planszówek. Ten świat okazał się tak bogaty, pełen baśni, różnorodności i mnóstwa fantastycznych światów, że pochłonął mnie do końca!

Uwielbiam gry planszowe w ogóle. Na razie nie mam jakiegoś ulubionego kierunku, lubię smakować różności. Ten świat jest tak ogromny, że nie warto ograniczać się do jednego smaku. Lubię gry lekkie, familijne, w klimacie fantasy, ale i logiczne, imprezowe i o ogrodnictwie ;) Mam kilka swoich ulubionych tytułów, w które mogłabym grać zawsze :)

W listopadzie 2017 roku założyłam klub gier planszowych. Spotkania odbywają się cyklicznie w Gminnej Bibliotece Publicznej w Rossoszu. W kwietniu 2018 roku założyłam bloga, na którym opisuję wrażenia z gier. Zaczęłam pisać recenzje, żeby w jakiś sposób odwdzięczyć się wydawcom za gry, które mój mały, młody klub otrzymał jako wsparcie.

Nie, nie uważam, żebym była znawczynią gier, myślę, że to nie w tym sęk, przynajmniej w moim przypadku. Ja po prostu kocham gry, uwielbiam w nie grać, kolekcjonować je, pokazywać innym, zachęcać do grania, doradzać i cieszyć się z tego, że kolejne osoby dzięki mnie korzystają z dobrodziejstw tego magicznego, wspaniałego świata.

W tej chwili współpracuję z kilkoma bardzo znaczącymi na polskim rynku wydawnictwami, piszę go lokalnej gazety  planszówkach, a w przyszłym tygodniu rozpoczynam pracę, którą zdobyłam także dzięki planszówkom. Czyżby planszówki miały aż taki wpływ na moje życie??? ;)
No więc - czy jestem geekiem? Wg definicji słowa z Wikipedii na to wychodzi, bo “geek to człowiek, który dąży do pogłębiania swojej wiedzy i umiejętności w jakiejś dziedzinie w stopniu daleko wykraczającym poza zwykłe hobby”. Poza tym uwielbiam serial “Teoria wielkiego wybuchu”. A to już tez o czymś świadczy :D

Jestem plastykiem, filologiem języka polskiego, kulturoznawcą, ceramiczką, a z zamiłowania kolekcjonerką lalek, łuczniczką oraz zapaloną.
Rysuję, maluję, projektuję, lepię z gliny, podlewam kwiatki, opiekuję się naszymi zwierzakami.

Klub coraz prężniej się rozwija dzięki sponsorom, którzy przekazali nam gry na start oraz dzięki Gminnej Bibliotece Publicznej w Rossoszu, która udostępnia mi salę na spotkania z graczami.
Wydawnictwami, które wsparły mnie na samym początku, były: Portal, Granna, Rebel oraz Galakta, a także mój brat, Andrzej Graniak, który jest plastykiem i przekazał mi grę, do której robił część ilustracji.
W artykule, który ukazał się 3 kwietnia 2018 jest mowa o początkach mojego klubu:

Razem z mężem i córeczką mieszkamy w Mokoszowym Siole, które już wkrótce będzie otwarte dla gości.

Kolejny artykuł o klubie i o moich działaniach (18.12.2018)


Komentarze

Prześlij komentarz