Top kitchen - kulinarne wyzwanie planszówkowe - recenzja #28


Wydawnictwo: Quantum Games
Autor: Mariusz Milewski
Ilustracje: Agata Fiszer
Grafiki: Mariusz Milewski
Gra dla 2-4 graczy
Wiek: od 10 lat

Jedzenie to jedna w większych przyjemności w życiu. Zawsze tak uważałam, co zresztą widać ;) Bardzo lubię jeść, a szczególnie próbować nowych smaków. Nawet kilka razy udało mi się być w jakiejś dobrej restauracji ;) Wiecie, co wtedy jadłam? Takich rzeczy się nie zapomina :D Ponad 8 lat temu, w jednej z najlepszych wtedy restauracji w Ustce jadłam naleśniki z szyjkami rakowymi. A z moich podróży zagranicznych (których było dwie) do tej pory pamiętam smak żabnicy (ryby, która jak morski potwór wygląda) - to było w Norwegii. A w Portugalii zamówiłam "to, co na wystawie". Nie miałam pojęcia co to jest do momentu, gdy moje koleżanki zaczęły się ze mnie śmiać, bo z ust zaczął kapać mi ... atrament? :) Chyba były to kałamarnice, ale źle przyrządzone, bo nawet nie było to dobre. Ale wspomnienie zostało.
-------------------------------------------------

No, ale do rzeczy, bo się rozmarzyłam. Gra "Top Kitchen" przenosi nas w świat wyrafinowanych dań, najlepszych restauracji. Wcielamy się w rolę kucharzy, których zadaniem jest w odpowiednim czasie przygotowanie bardzo wykwintnych potraw.

Opakowanie 6/6
Duże ciężkie pudło zapowiada, że w środku będzie się działo! Opakowanie jest zrobione z dobrej jakości kartonu, jest porządne, wykonane bardzo estetycznie. Po otwarciu wieka ukazuje się instrukcja z taką samą ilustracją jak na pudełku.


Następnie cztery przepiękne i bardzo pomysłowe planszetki dla graczy:


Bardzo ciekawa, kolorowa plansza marketu:


Talia kart (64 sztuki) z mnóstwem wspaniałych przepisów (rewersy tych kart na pewno są za ciemne, nie są takie przyjemne, jak inne):


Talia kart przypraw (16 sztuk), karty akcji (76 sztuk) i 4 karty pomocy.




Poza tym są 4 drewniane znaczniki graczy w kształcie czapek kucharskich, jeden drewniany znacznik rundy, 4 podstawki na karty (bardzo fajny dodatek, który ułatwia grę), 54 żetony monet, no i 90 (!!!!) sztuk ślicznych kolorowych malutkich kosteczek, które symbolizują składniki potraw.


No i najważniejsze - cudowna, czerwona, śliczna patelnia!


Wszystko jest wykonane z ogromną dbałością o każdy szczegół, o każdy detal. Mam nadzieję, że karty przetrwają wiele rund i że na patelni długo farba się utrzyma.

Instrukcja 6/6
Przeczytanie instrukcji poszło nam sprawniej, niż przypuszczałam. Zasady są opisane na siedmiu stronach. Treść podzielona jest na rozdziały, bardzo czytelnie i jasno opisane z podanymi różnymi przykładami sytuacji, które mogą się wydarzyć. Są oczywiście wyjaśnione karty, warianty gry, a na końcu jest spis treści.


Grafika 6/6
Ilustracje Agaty Fiszer i grafiki Mariusza Milewskiego to wspaniała uczta dla oczu. Ilustracje są przepiękne, utrzymane w klimacie retro książek kucharskich. Karty wyglądają jak miniaturowe menu, a kucharz uśmiechający się z rewersów kart akcji wygląda jak prawdziwy mistrz kuchni z dawnych czasów.


Już na pierwszy rzut oka widać, po ilustracji na opakowaniu, z jakim tematem mamy do czynienia. Na pudełku widzimy drewniany blat kuchenny, a na nim patelnię z przygotowanym do smażenia daniem, wielki nóż kuchenny, główkę czosnku i rozsypane po blacie ziarenka przypraw i zioła.
Przepiękna jest plansza marketu, a największe wrażenie robią chyba planszetki dla graczy.
Plansza marketu jest bajecznie kolorowa,  różnorodna, dopracowany jest tu każdy drobiazg. Z doświadczenia wiem, jak dużo pracy wymagał narysowanie takiej planszy. Te wszystkie szczegóły, jak na przykład ślady zmazywania kredy na tablicy, drobiazgowo przedstawione wszystkie owoce, ryby i inne produkty - no mnóstwo rysowania. Pomimo ogromu szczegółów plansza jest czytelna, zaznaczone są pola na karty, na znaczniki i miejsca na kości.
Bardzo przyjemnie się gra, gdy mamy do czynienia z tak ładnymi komponentami.


Wrażenia z grania 5/6
Top Kitchen to gra dopracowana pod każdym szczegółem. Po pierwsze - rzadko autorom gier udaje się uzyskać oczekiwany klimat. Tu jest to idealnie trafione. (Dodatkowo autor sugeruje, żeby gracze nawzajem nawzajem losowali sobie kolejne dania i bawili się w ich zamawianie. Gdy drużyna jest wyluzowana i lubi takie urozmaicenia - rozgrywka przebiega dzięki temu naprawdę fajnie.) My oczywiście tak robiliśmy i bawiliśmy się rewelacyjnie.
Gra dzieli się na rundy: trzy (dla 3 i 4 graczy) i na cztery (dla dwóch graczy). Każda runda dzieli się na trzy fazy: pierwsza to organizacja, druga to poprzedzone licytacja zakupy w markecie oraz rozbudowanie kuchni, a trzecia to oczywiście - gotowanie :)
W grze trzeba zdobyć jak najwięcej punktów. Zdobywa się je przygotowując wylosowane w pierwszej fazie dania z kart menu. Do pomocy mamy karty akcji, które mogą się przydać nie tylko w podrasowaniu naszej kuchni, ale także mogą napsuć szyków przeciwnikom. Punkty przynoszą nam także przyprawy, ulepszenia kuchni, zarobione pieniądze.
Gotowanie - TAK! To najfajniejszy moment w całej grze! No rzucanie kolorowymi kosteczkami na tej cudnej patelni to dla mnie naprawdę frajda :D


Czuję się jak małe dziecko, które bawi się w jakąś super zabawę ;) Poza tym - wiecie już, że ja po prostu uwielbiam kolorowe kosteczki :)
No i tu może być pewna niedogodność dla niektórych graczy, bo o ugotowaniu dania decyduje duża losowość - albo uda się wyrzucić odpowiednią ilość oczek na kościach, albo nie. Jeśli się uda to zrobić w odpowiednim czasie - mamy punkty, jeśli nie - karta zsuwa się coraz niżej, co symbolizuje upływający czas. Po trzech nieudanych próbach danie stygnie i niestety kucharz (przepraszam - gracz) nie dostaje za nie punktów.


Z tą losowością możemy trochę walczyć poprzez używanie kart akcji, ale z drugiej strony, jeśli jesteśmy kostkowymi pechowcami (a znam takich, hehehe), to już klops!
Rozgrywkę bardzo też ubogacają karty, które powodują negatywna interakcję, która naprawdę może popsuć plany przeciwnika. Osoby, które lubią taki rodzaj grania powinny być zadowolone.
Podczas pierwszych rozgrywek musimy sporo rzeczy zapamiętać.  My na razie dość często zaglądamy do instrukcji, żeby czegoś nie pominąć. Ale ogólnie zasady są proste, gra jest wciągająca i zawsze podczas grania ma się ochotę na napad na lodówkę!
Wysublimowane nazwy dań przenoszą nas do wykwintnych restauracji, a dodatkowo uczta dla oczu sprawia , że w Top Kitchen można grać i grać.
Jest to gra z klimatem, z dobrze napisaną instrukcją, nie za trudna i nie wymagająca mnóstwa nakładu czasowego, nawet czuje się chyba niedosyt, że za szybko się kończy. No i jest piękna pod względem wizualnym. Na pewno łatwo będzie wciągnąć do grania osoby, które geekami nie są, bo temat jest chwytliwy, a zasady można szybko wytłumaczyć. U nas często trafia na stół i zawsze dobrze się bawimy.
Mam nadzieję, że powstanie kiedyś wersja wegetariańska.

Plusy:
+ dużo kosteczek!!!
+ smaczny temat
+ dość proste zasady
+ ciekawa mechanika
+ mnóstwo fajnych elementów
+ klimat kulinariów uchwycony

Minusy:
- trochę może przeszkadzać losowość
- gra nie dla wegetarian
- powoduje napady głodu ;)

Gra jest dla ciebie, jeśli:
- lubisz gry nie za proste, ale ciut wymagające
- cenisz sobie gry piękne wizualnie
- nie przeszkadza ci losowość
- jesteś fanem gotowania

No to smacznego!

Fot. Anna Garbala

Komentarze

  1. o mniam! ale smakowita gra :) zamówię sobie od Mikołaja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No koniecznie :D Gdy pisałam recenzje, to myślałam o Tobie :D

      Usuń

Prześlij komentarz